Czym jest klaster „Grupa Bezpieczny Bałtyk”?

ŁUKASZ PORZUCZEK (prezes zarządu GeoFusion sp. z o.o.): To oddolna inicjatywa środowiska biznesowego, któremu bliskie są problemy Morza Bałtyckiego, a szczególnie jego ekosystemu. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że obecnie Bałtyk jest jednym z najbardziej obciążonych transportowo akwenów morskich na świecie. Głównym celem klastra jest zapewnienie szeroko rozumianego bezpieczeństwa poprzez zminimalizowanie lub likwidację zagrożeń ze strony zatopionej broni konwencjonalnej i chemicznej oraz zagrożeń ze strony paliw zalegających w zatopionych wrakach. Uruchomienie klastra nastąpiło w lutym tego roku. W jego skład weszło pięć polskich firm, w tym moja spółka GeoFusion, oraz Regionalna Izba Gospodarcza Pomorza, która pełni rolę operatora klastra.

Jak pod względem bezpieczeństwa wygląda polskie wybrzeże Bałtyku?

W ubiegłym miesiącu na jednej z plaż znaleźliśmy torpedę G7a. Sama głowica tej torpedy waży 280 kg. Torpeda znajdowała się 40 cm pod piaskiem. To nie jest żaden wyjątek. Od takich rzeczy, czyli broni konwencjonalnej, niestety roi się na polskim wybrzeżu Bałtyku. Zresztą nie tylko od takiej. Od kilku lat czyniłem starania o pozyskanie środków unijnych na mój autorski projekt, czyli „Budowę systemu poszukiwania i utylizacji broni chemicznej zatopionej w Morzu Bałtyckim”. I te środki udało mi się pozyskać. Broni chemicznej niestety też jest bardzo dużo. Moja firma cały czas się rozwija, szczególnie pod względem technologicznym. Chcemy pokazywać, jak identyfikować zagrożenie, tworzyć technologie, które temu służą, a także edukować pod tym względem zarządy portów morskich, bo tu jest ogromne pole do działania. Właśnie w kwestii edukacji.

Dlaczego?

To nie jest tak, że nic nie jest robione w tym zakresie. Problem polega na tym, że jak na razie tego typu prace wykonywane są niejako przy okazji. Na przykład przy projektach związanych z umocnieniem brzegów są oczyszczane z niewybuchów tylko obszary pod te konkretne inwestycje, co stanowi ledwie promil całego naszego wybrzeża i w żaden sposób nie rozwiązuje problemu, tylko sygnalizuje, że ten problem jest. Jeżeli na tak małych obszarach znajdujemy tak duże ilości tego typu obiektów, można sobie tylko wyobrazić, co zalega na całym polskim wybrzeżu. Pomijam nadzór nad jakością tych prac, bardziej chodzi nam o to w naszym programie edukacyjnym, żeby uświadomić urzędy morskie i zarządy portów, aby przestały traktować niewybuchy jak przeszkody przy inwestycjach, tylko zaczęły podchodzić do tych niewybuchów jak do problemu, który należy rozwiązać dedykowanym projektem. Bo dziś dominuje podejście jak do archeologii, czyli część urzędników patrzy na te niewybuchy jak na przeszkody opóźniające prace, zapominając, że chodzi tu przede wszystkim o życie i zdrowie ludzi.

Kampania przynosi efekty?

Raz z większym, innym razem z mniejszym skutkiem, ale powoli zaczyna przynosić. Moja firma, i nie ma w tym cienia przesady, jest w Polsce liderem, jeśli chodzi o rynek realnych prac podwodnych. Na dziś jesteśmy jedyną polską firmą, która dostała w całości do oczyszczania odcinek w jednej ze sztandarowych inwestycji, jaką jest pogłębianie toru Szczecin-Świnoujście. Pozostałe fragmenty tego typu robót generalny wykonawca powierzył firmom zagranicznym. Polskim podwykonawcom dawał do realizacji jedynie małe fragmenty. Moja firma dostała natomiast całą sekcję. Było to możliwe tylko dlatego, że przeszliśmy weryfikację co do jakości technologii, jaką dysponujemy. Jako jedna z dwóch polskich firma mamy też podpisane kontrakty na kompleksowe badania farm wiatrowych na Bałtyku. W ramach wspomnianego klastra „Grupa Bezpieczny Bałtyk” chcemy stworzyć grupę firm, która będzie w stanie konkurować, oczywiście mierząc siły na zamiary, z zachodnimi firmami. Cały czas się rozwijamy.

Pełna treść artykułu:

https://fpg24.pl/polskie-wybrzeze-baltyku-trzeba-jak-najszybciej-oczyscic-z-broni-chemicznej-i-konwencjonalnej/?fbclid=IwAR3AI99B4g_04gUer9NFgdaezUe3u38dgp-x9Z6XYs9t1hkaKTijl7DPV3E